Najpierw trzeba wrócić do drugiej połowy lat sześćdziesiątych, kiedy to Ojciec pokazał mnie kawałek małej karteczki z przedstawionym herbem. Zdziwiło mnie to. Sytuacja była dość niezwykła, bo staliśmy sami w pokoju gościnnym. Tato powiedział bym to wziął i zachował dla siebie. Jest to herb rodzinny. Po latach dopiero zrozumiałem tę sytuację. Kilka lat później dzięki pomocy mojej koleżanki Ewy i jej karty studenckiej mogłem wejść do biblioteki Uniwersytetu Adama Mickiewicza przy ul. Ratajczaka w Poznaniu niedaleko miejsca gdzie zginął pierwszy powstaniec Wielkopolski Ratajczak.
Tam też po dość długim szukaniu znalazłem spis wszystkich członków rodu Gąsiorowskich aż do mego taty Jacka i jego brata Stanisława. Jak się okazało to wykonali ten spis Niemcy, co potwierdził mój tato. Długi 0kres nie miałem możliwości wywiedzenia się czegoś na nasz temat, poza tym co dowiadywałem się z podań rodzinnych. w tamtych czasach nie można było się afiszować ze swoim pochodzeniem. Jako mały chłopak wiele się nasłuchałem co się działo ze znajomymi. O tym będę pisał w osobnym rozdziale.